jarjar82 |
Klubowicz LKP |
|
|
Dołączył: 28 Cze 2008 |
Posty: 259 |
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Skąd: Bielsko-Biała Płeć: |
|
|
|
|
|
|
|
|
W tym temacie chciałem wrzucić coś na temat zagrożeń jakie niesie dla naszego autka TUNING każdy to zinterpretuje na swój własny sposób....
[color=blue]Tuningując można popsuć
W ciągu ostatnich kilku lat nastąpiła w naszym kraju prawdziwa eksplozja akcesoriów tuningowych. Sklepowe półki uginają się od tego towaru, działy tuningu licytacji internetowych pękają w szwach. Wśród tysięcy podzespołów znajdziemy zarówno te wartościowe, jak i zwykłą tandetę. Samodzielne wynajdywanie tuningowych części, ich konfiguracja oraz montaż najczęściej źle się kończą. Nawet w przypadku tuningu optycznego można popsuć nie tylko wygląd samochodu. Obwieszony wielkimi spoilerami samochód często wygląda tylko śmiesznie, ale jednocześnie pogarsza się jego aerodynamika. To prawie zawsze wpływa na większe zużycie paliwa i obniżenie prędkości maksymalnej. Jednak największe spustoszenie może wywołać tuning mechaniczny. Tu straty mogą być duże, z koniecznością wymiany silnika włącznie.
Wycinanie katalizatora
To głupota! Nieprofesjonalny tuning wydechu ma wpływ na pracę sondy lambda.
Gdy spaliny zbyt szybko opuszczają układ wydechowy, sonda nie osiąga temperatury roboczej, która wynosi ok. 800°C. Efekt może być więc odwrotny do zamierzonego! A jeśli w aucie za katalizatorem jest druga sonda, po wyjęciu go silnik przestawia się na tryb awaryjny! Rozpowszechnionym zabiegiem tuningowym jest
też stosowanie strumienic w miejscu katalizatora. Wzrasta wtedy tylko hałas,
bo katalizator to świetny tłumik. Jeśli po zamontowaniu strumienicy moc wzrośnie np. w przedziale 2-3 tys. obr./min, to spadnie w innym zakresie obrotów. Strumienice wymyślono do samolotów, gdzie silniki pracują w innym zakresie prędkości obrotowych. W aucie seryjnym się nie sprawdzają, bo silnik pracuje z różnymi prędkościami. Po wycięciu katalizatora pojawiają się też kłopoty z trwałością silnika, w którym może przegrzewać się głowica. Stąd już tylko krok do wypalenia uszczelki pod głowicą. Im nowszy samochód, tym gorzej reaguje ono na usunięcie katalizatora.
Sportowy wydech
Najpopularniejsze zmiany w wydechu dotyczące montowania szerokich rur końcowych czy rozwiercania tłumika mają głównie wpływ na samopoczucie kierującego
i tych, którzy mogą usłyszeć ten samochód. Osiągi auta pozostają jednak
bez zmian. Wzrost mocy da się osiągnąć (ale tylko jeśli układ wydechowy danego auta na to pozwala), stosując strumienicę zamiast tłumika środkowego (ale nie katalizatora!). Wzrost osiągów (w wąskim zakresie prędkości obrotowej) daje się też uzyskać, montując w aucie sportowy kolektor wydechowy. Jednak nie zawsze jest to proste - jeśli nie da się prawidłowo zamontować sondy lambda, silnik
nie będzie działał dobrze albo np. wzrośnie zużycie paliwa. Jak to możliwe,
że w profesjonalnych samochodach sportowych zawsze się udaje? W tych autach ani oszczędzanie paliwa, ani czystość spalin nie mają znaczenia. Elektronika silnika jest tak skonstruowana, że - w przeciwieństwie do aut seryjnych - nie włącza trybu awaryjnego, gdy auto "truje".
Świece zapłonowe
Sportowe świece zapłonowe mają istotny wpływ na osiągi pojazdów, które są bardzo mocno przerobione i spalają bardzo bogatą mieszankę. W samochodach seryjnych najważniejsze jest to, by świece były regularnie wymieniane. Po założeniu nowych świec możemy liczyć na wzrost mocy maksymalnie o 1,5 proc. Po przejechaniu ok. 1000 km uzyskana nadwyżka znika i moc pozostaje bez zmian przez kolejnych 20 tys. km. Zdarzają się przypadki, że po założeniu uniwersalnych świec o kilku elektrodach moc nieznacznie spada. Montaż sportowych świec czy przewodów zapłonowych ma sens, gdy auto jest poważnie zmodyfikowane. Jeżeli to jedyna przeróbka silnika, przyrosty mocy są małe.
Sportowe filtry powietrza
Mogą nieznacznie podnieść moc pojazdu w wąskim zakresie obrotów, ale często
ją obniżają. Gdy filtr stożkowy jest montowany w miejscu seryjnej obudowy, modyfikacja często źle się kończy. Producenci precyzyjnie przygotowują charakterystykę pracy silnika do pojemności układu dolotowego i do rezonansów, które w nim powstają. Zamontowanie filtra stożkowego z niewłaściwie dobraną pojemnością układu dolotowego powoduje, że silnik nie osiąga pełnej wartości momentu obrotowego. Co gorsza, amatorsko montowane filtry stożkowe najczęściej wciągają gorące powietrze spod maski, co pogarsza osiągi i powoduje przegrzanie silnika. Lepiej założyć sportowy filtr przeznaczony do seryjnej obudowy. Niestety, podobnie jak filtr stożkowy, ma on ogromną wadę: dużo mniej dokładnie filtruje powietrze i do silnika dostają się drobiny, które przyspieszają zużycie go. Mogą także wpływać na przegrzewanie się komory spalania. Sportowe filtry nasączane są płynem, który w postaci drobin osiada na przepływomierzu powietrza
i powoduje uszkodzenie go. Dobrze zamontowany sportowy filtr powietrza może dodać od 2 do 7 proc. mocy, ale na pewno skróci żywotność silnika nawet o kilkadziesiąt procent.
Modyfikacje elektroniczne[/color]
Na aukcjach można znaleźć setki elektronicznych chipów, kostek i innych urządzeń, które zamontowane do każdego pojazdu zagwarantują wzrost mocy. Fantazja sprzedających nie zna granic. Oto przykład: sprzedający oferuje chipy elektroniczne, które podnoszą moc samochodu. Kosztują od 20 do 60 zł. Podobno moc wzrasta o 10-25 KM. Oba elementy przeznaczone są do samodzielnego montażu i pasują do większości samochodów sprzed 2003 roku. Sprzedawca ma ponad 1500 pozytywnych komentarzy. Czyżby działało? Chyba nie. Tylko kilku kupujących wystawiło mu negatywny komentarz, skarżąc się na brak wzrostu mocy i drastycznie podwyższone spalanie. Kupujący łudzą się, że za 20 zł mogą dostać 10 koni mechanicznych gratis. Jak to działa naprawdę? Zwykły opornik montujemy w obwodzie czujnika temperatury, aby sterownik silnika działał tak, jak w 40-stopniowy mróz. Wzbogaca on wtedy mieszankę i tym samym dodaje mocy. Świetne? Niezupełnie. W ten sposób rozrzedzamy olej smarujący i chłodzący silnik, a więc pogarszamy smarowanie, psujemy katalizator (za bogata, częściowo niespalona mieszanka), wyczuwalnie zwiększamy zużycie paliwa.
Zawieszenie i opony
Szerokie, niskoprofilowe opony zwiększają opory toczenia, przez co spalanie wzrasta, a przyspieszenie pogorsza się. Dotyczy to przede wszystkim pojazdów
o najniższej mocy, które jak na ironię dość często poddawane są tuningowi.
Po zastosowaniu szerokiego ogumienia opona może ocierać o karoserię lub zawieszenie. Twarde i niskie zawieszenie nie sprawdza się na polskich, dziurawych drogach. Oto typowy przykład: jeden z uczestników popularnych wyścigów na 1/4 mili radykalnie obniżył i utwardził przednie zawieszenie
swojego Peugeota 205 GTI. Zabieg ten pozwolił mu lepiej wykorzystać moc samochodu i osiągać czasy przejazdu poniżej 15 s. Samochód był wykorzystywany nie tylko do zawodów, lecz także do normalnej jazdy po mieście. Niestety karoseria nie wytrzymała tej modyfikacji - zaczęła pękać z obu stron pojazdu, przy środkowych słupkach! Takich przypadków jest znacznie więcej. Twarde zawieszenie przyspiesza zużycie wahaczy i niszczy połączenia układu elektrycznego i elektronicznego. Ponadto jeżdżenie takim samochodem jest bardzo niekomfortowe.
Magnetyzer
Paliwa, powietrza, cieczy chłodzącej - aby jeździć szybciej i taniej.
A naprawdę? Nie daje to nic, ale jest nieszkodliwe. Chyba... że zamontujemy magnetyzer przepływowy. Wówczas prędzej czy później pojawiają się wycieki paliwa, a to już szkodzi.
[b]Nie jest tak, jak nam się wydaje
[/b]
Niezwykle rozpowszechnione jest przekonanie, że wpływy różnych form tuningu sumują się arytmetycznie. Wydaje się nam więc, że skoro sportowe świece dają przyrost 5 proc. mocy, wydech 10 proc., a sportowy filtr powietrza 5 proc., to po założeniu tych trzech rzeczy uzyskaliśmy łatwo 20-proc. wzrost! Tak samo można by stwierdzić, że po założeniu kilku różnych oszczędzaczy paliwa auto zacznie... produkowaç benzynę. A naprawdę? Aby tuning był skuteczny, trzeba zainwestować wiele pracy i pieniędzy. Należy też działać tak, aby wpływy różnych form tuningu nie znosiły się wzajemnie. |
|